rodzinka Saratów
Zakopane; sierpień 2007
Pierwsza połowa sierpnia 2007 w Zakopanem
1
Jechaliśmy nocą. Antoś w samochodzie spał, a tata-sarata prowadziła. Efekt widać rano.
2
Wypoczęty Antoś znalazł niestandardowe zastosowanie dla niektórych sprzętów. Chyba naoglądał się pielęgniarek pod URMem.
3
Nosiło go też i na dworze.
4
Wlazł i trzeba było się wspinać, żeby go sprowadzić na ziemię. Szczęśliwie obyło się bez TOPRu.
5
Potem już mamusia kochana pilnowała Antosia.
6
Tata-sarata przy piwku kontemplowała letni widok północnej ściany Giewontu.
7
Mamusia kochana zaś po taaaaakich dużych kamieniach dojechała z Antosiem pod Siklawicę.
8
Potem tata-sarata wyjechała i zostawiła biedną żonę na pastwę losu. Antoś zaś poganiał - dlaczego zwalniamy?
9
Tata-sarata musiał przecież w Warszawie zarobić na pobyt rodziny w Zakopcu. Oj, zapracowany był mocno i komputera nie odstępował ani na moment...
10
Na szczęście mamusia kochana nie była sama. Przyjechała koleżanka Zuza ze swoim synkiem - też Antosiem.
11
Maluchy znały się od dawna i bardzo lubiły.
12
Harcom nie było końca. Czasami mamusie nie nadążały za pociechami.
13
Kolażanka wyjechała, a Zosia wybrała się z Antosiem do Doliny Kościeliskiej. Zimno było...
14
Skuteczną rozgrzewką okazały się gonitwy dookoła stołu.
15
Dla rozgrzewki można też było robić skoki w bok ze szlaku.
16
A po skoku w bok najlepiej było posiedzieć chwilę w wózeczku.
17
A mamusia kochana pchała dalej pod górę.
18
Wreszcie schronisko. Mama się posilała, a Antoś rozprostował nogi.
19
Potem znowu do wózka, ale warto było. Duży słoiczek kluseczek z rybą szybko się opróżnił i Antoś w dobrej formie mógł wracać do Warszawy.
Następny:
Pleśna; późne lato 2007
Poprzedni:
Zatory; lipiec 2007